2 – Hazard

thecake.pl - (2) Hazard

4 maja, udało mi się zasnąć, po pisaniu do 2 w nocy. Znalazłem w tym (mam nadzieje, że nie tylko na ten moment) swój mały azyl. Nastawiłem dwa alarmy. W dwóch telefonach komórkowych, tak na zaś jakby w dniu świra, aby pamiętać, że mam wstać. Widziałem, że nie będzie mi się to kalkulować bo się nie wyśpię. Zostało mi około 5 godzin snu. Zdawałem sobie jednak sprawę, że będzie to sen przerywany albo koszmarami albo przemyśleniami, byłem gotowy jednak trzymać w ciągu całego dnia fason. Przynajmniej takie miałem nastawienie po majówce. Godzina siódma i dwa strzały komórkowe, melodyjki które od razu eliminuję. Taka postawa przynosi mi jednak zawsze stres bo budzę się po kolejnej godzinie i mam zazwyczaj 15 minut na przyszykowanie się. Tym razem, najdłużej poszukiwałem butów. Denerwowałem się, że nie zdążę na mój dyliżans. Pod nosem strzeliłem sobie parę soczystych przekleństw. Co dziwne miałem także związaną z tym fantazje. Widziałem tę sytuację w barwach planu spiskowego. Wymyśliłem sobie że, w czasie mojej nieobecności w mieszkaniu moja była żona (bo byłem kiedyś żonaty), mając klucze, wzięła i wyrzuciła mi te buty. Pomyślałem, że byłaby do tego zdolna. Nie pomyślałem jednak, że w mieszkaniu jest taki burdel, że bałaby się po pierwsze wejść, ba, po drugie nawet chwycić za klamkę. Chciałem w jednej chwili zaryzykować i do spodni od garnituru włożyć adidasy, jednak w porę potknąłem się o coś twardego pod fotelem w korytarzu. Super, to były tak potrzebne mi buty. Koszula, czerwony sweterek, warstwa brylantyny na głowę, brak paska od spodni i ekspresowe wyjście do autobusu pod domem. W autobusie miły akcent, śliczna dojrzała blondynka którą czasami spotykam. W poczuciu zaspania, zignorowałem ją zupełnie. Dotarłem do pracy, klucz z portierni, wcześniej dwie bułki z kruszonką i pączek z pobliskiej piekarni. W pracy, poczucie bezpostaciowości, mogłem o niej nie tak dawno dużo mówić, chwalić się, teraz w przededniach odejścia w głowie mam tylko wykonanie swoich obowiązków. Należycie i sumiennie – na pozór. Zaskoczył mnie telefon jednego z chętnych do uczestnictwa w kursie który dzwonił po kilka razy z zapytaniem pokierowania go do naszej placówki aby podpisać umowę. Po chwili pomyślałem, że prawdopodobnie ma nierówno pod sufitem, bo ma dokładnie 10 minut drogi do mnie aby podjechać tramwajem, a chce się przejść i będzie za jakieś 40 minut. Dzwonił jeszcze kilka razy, w końcu zapytałem go w jakim mieście jest. Koniec końców oznajmił że w Piotrkowie Tybunalskim. Ta miejscowość znajduję się od mojej w odległości około 550 km. Przypomniała mi się niemalże taka sama sytuacja gdy pracowałem jako agent ubezpieczeniowy. Umówiłem się z klientka, u niej w domu. Nie stresowałem się bo, że uznałem ulica której poszukuję znajdowała się o rzut beretem od siedziby mojej firmy. W trakcie tej eskapady, przespacerowałem się, przepytałem wszystkich taksówkarzy o potrzebny mi numer budynku. Nikt nie wiedział. Wziąłem samochód, przejechałem spory kawałek w poszukiwaniu jakiejś dobudówki. Z bezradności w poszukiwaniach, wziąłem telefon i zapytałem klientki w którym dokładnie miejscu czeka, bo za żadne skarby nie mogę nic znaleźć. Okazało się że to nie to miasto. W przerwie na kawę rozmawiałem z szefem o warunkach odejścia z firmy i o moim poszukiwaniu nowej pracy. Po godzinie 15 zgłodniałem na tyle, że postanowiłem coś zjeść. Miałem na mieście upatrzoną (z resztą z polecenia) wegetariańską restauracje, gdzie zdrowo się odżywiałem. Wyruszyłem. Po drodze musiałem zatrzymać się w stacji totolotek gdzie znajdowały się zakłady bukmacherskie totomix. Potrzebowałem odrobić stratę paru stów sprzed paru dni, no i przede wszystkim poczuć ten dreszczyk emocji (a może raczej masochizm z powodu kolejnych nietrafionych kuponów). Tak naprawdę obstawiałem przez dobre 15 lat. Może nie widać było tego po mnie z ubioru że jestem dziadem. Ale wewnętrznie czułem się z tego powodu jak dziad. Przerobiłem już tyle punktów obstawiania (byłem w nich dosłownie w dzień w dzień), poznałem wiele osób które tam pracowały (z powodu niskich zarobków ludzie zmieniali się niemal co chwilę) oraz byłem uczestnikiem zadziwiających sytuacji (chociażby obserwując jak ludzie zostają np. w samych skarpetkach). Pomimo tego, że od dobrych 5 lat robię skrzętnie zapiski, ile wygrywam a w sumie ile tracę. Wracam tam, jak do domu rodzinnego. Po kolejną porcję doznań. Po obstawieniu, zmierzałem w deszczu (cały dzień wtedy padało) w stronę restauracji. Przywitała mnie tam za ladą blondynka która często tam obsługiwała. Uśmiechnąłem się do niej (dostrzegłem że odwzajemniła uśmiech) i zamówiłem kolejne śmieszne danie: krem już nawet nie pamiętam z czego (miał zapach moich trzydniowych skarpetek) oraz tagiatelle z marchewki. Cena nie była adekwatna do zawartości, ale to było wartościowsze np. od obstawienia w zakładach bukmacherskich. Dostrzegłem kątem oka, że dziewczyna mnie obserwuję i się uśmiecha. Podobała mi się jej twarz, za każdym razem marzyłem o jej piersiach. Wiedziałem że są spore, że ledwo mieściłyby mi się w dłoni, że były mega młode i świeże, a na dodatek po rozebraniu rozchodziły się pewnie na boki jak na zdjęciach gołych modelek z lat 80. Myślenie o jej piersiach sprawiało mi przy jedzeniu sporo przyjemności. Czasami zaskakiwało mnie jej zalotne spojrzenie, zaskakiwało tym bardziej iż kiedyś widziałem ją jak wracała z mężczyzną z zakupów. Wyglądali jak para. Wróciłem do pracy, pozgrywałem pliki z komputera. Uprzątnąłem pulpit. O 17:30 marzyłem już tylko o łóżku, dwóch piwach i ewentualnie jakimś filmie. Niestety, kupony które obstawiłem kilka godzin wcześniej, spaliły na panewce, tym razem pogrążył mnie tenis. Po kilku godzinach sytuacja powtórzyła się ponownie, tym razem był to baseball. I nadal gdzieś w głowie powtarzam sobie, przestań diable mnie namawiać. I że od jutra nie będę obstawiał. Dopijając piwo przeglądałem powiadomienia od kobiet. Otrzymałem m.in. wiadomość z obrazkiem: Jesteś fajny!, Dziś jest dzień wszystkich fajnych. Wklej komuś fajnemu!. Wyszedł także gdzieś z krótkiej luźnej rozmowy z Anią temat alkoholu i seksu analnego cytuję: „Generalnie ostatni mój seks analny był dawno dawno temu za 7 górami i 7 rzekami czyli neandertalczycy tego już nie pamiętają Ale dla mnie seks analny jest tak mega intymny że o tym ze będę go uprawiać będzie decydowało to ze partner jest mój i tylko mój i ze mu w 200% ufam I nawet jakaś tam 0,5l wódki w tym nie pomoże jak nie będzie tego co w/w”. Odpisałem krótko jak to w moim stylu: „Rozumiem, lecę coś zjeść”.

1 – Początek

thecake.pl - (1) Początek

Obudził mnie dźwięk telefonu, otworzyłem oczy. Rozejrzałem się po pokoju, zaspanymi oczyma patrzyłem na mały pokój z pustymi ścianami. Znajdowała się tam szafa wnękowa – zapewne na rzeczy, było także łóżko, w nim czysta pościel z zapachem kobiecym, a przy łóżku mała szafeczka z książkami i cottonballami w kolorze białym w szklanym długim kwadratowym wazonie. Cottonballe czekały na relokacje po remoncie, dowiedziałem się tego od właścicielki mieszkania. Sięgnąłem dłonią  jeden z dwóch towarzyszących mi zazwyczaj telefonów. Spojrzałem na tablicę telefonu, prawdę pisząc, nie musiałem spoglądać bo domyśliłem się od razu kto dzwoni. Przeciągnąłem szybko połączenie palcem, do prawej. Usłyszałem zadowolony głos kuzynki z którą współpracuję od wielu lat, obecnie w fundacji. Wspomniała o dokończeniu projektów (w tym jednego informatycznego przeze mnie), o tym, że wiele firm chce do nas dołączyć w realizacji medycznych projektów. Wspomniała także o firmie, która zaproponowała opaski medyczne na sprzedaż, bodajże dla sportowców. Nic więcej nie zapamiętałem z tej rozmowy, czułem poniekąd, że nie chciałem zaczynać tak kolejnego dnia. Był 3 maja, święto narodowe. Od dawna nie przywiązywałem wagi do żadnych świąt. Mało to mnie interesowało, nie żyłem tak jak inne w poczuciu „hurraaa mam tyle wolnego”. Dla mnie weekend majowy był jak każdy inny weekend, do wykorzystania. Jak go wykorzystam zależy ode mnie, wiedziałem dobrze, że pracą także dobrze się bawię. Wróciłem głową do poduszki. Zamyślony patrzyłem w sufit, przypominałem sobie co mi się śniło w nocy. Nie byłem z tego powodu zadowolony, bo to kolejny raz, kiedy śni mi się w tym miejscu pająk. Ostatnim razem (około tygodnia temu) miałem podobny sen. Wszedłem (w tym śnie), na bardzo dobrze mi znany strych. Dostrzegłem mnóstwo pajęczyn, starych i świeżo tkanych, a w środku nich pająka. Przybliżałem się aż do momentu w którym pająk chciał mnie ukąsić, wnet zabrałem rękę i ścisnąłem palcami za odwłok pająka. Nie jestem typem mężczyzny przesądnego, albo takiego którego miałoby to zmartwić. Jednak zdawałem sobie sprawę, że takie nadświadome przekazy, zdarzają mi się bardzo rzadko i że mają ukryty przekaz. Informują mnie np. o zbliżającym się niebezpieczeństwie.  Czułem wewnątrz, że nie mogę tego zlekceważyć. Zastanawiały mnie wtedy dwie rzeczy: gdzie czai się te niebezpieczeństwo? I czy to jest związane z kobietą z która aktualnie sypiam? Odgoniłem jednak, te myśli, jak najszybciej do bocznych miejsc, gdzieś daleko w przestrzeni mojej głowy. Nie chciałem dorabiać dodatkowych projekcji, tym bardziej, że po tym pierwszym śnie z w/w pajączkiem, mój szef wręczył mi wypowiedzenie w pracy. Nagle poczułem aromat świeżej kawy. Anna najprawdopodobniej usłyszała, że nie rozmawiam już przez telefon. Przywitała się ze mną: Cześć przystojniaku, zrobiłam Ci kawę. Położyła kawę, na parapecie. Spytała czy jestem głodny. Odpowiedziałem że nie. Przypomniała mi szybko w krótkich słowach, że powinienem zjeść, a przecież ona chce o mnie dbać. Annę poznałem około roku temu, zapisała się na event który zorganizowałem w centrum edukacyjnym. Prawda była taka, że mało co interesował ją event, po przejrzeniu pięćdziesięciu tysięcy razy moich zadowolonych zdjęć na facebooku obrała mnie sobie za cel. Była cierpliwa, na tyle cierpliwa że przeczekała prawie rok, na to, że nie ułoży mi się z Kasią (poprzednią dziewczyną). Po około dwóch, może trzech tygodniach od rozstania z panią rezydentką anestezjolog, Ania bardzo chciała zaprosić mnie do siebie do mieszkania. Było to jej pierwsze mieszkanie, jak zauważyłem, bardzo zależało jej na tym miejscu, pamiętam z jakim przejęciem opowiadała jak się nagimnastykowała by kupić te mieszkanie. Była na swoim, z kredytem, ale jak powtarzała na swoim. Widać było, że szybko się tam zaaklimatyzowała. Summa summarum zaprosiła mnie wtedy na kolacje. Jak się okazało także później, cieszyło ją to, że przychodziłem, że mogła mnie nakarmić, obciągnąć mi i wypiąć się finalnie krzycząc z dzikiej rozkoszy. Wziąłem klika łyków kawy tego ranka, Ania położyła się przy mnie, zaczęła jakiś temat. Zdałem sobie sprawę, że jej znów nie słuchałem. Tak bardzo jej nie słuchałem. Po kilku minutach jej monologu wspomniała ponownie na co mam ochotę, zaproponowała może: jajeczniczka czy jajko na twardo? Nie zastanawiałem się długo, ściągnąłem spodnie od piżamy…poproszę jajko na twardo. Ania także się nie zastanawiała, jakby zahipnotyzowana kształtem i smakiem mojego penisa, wzięła go ust i była już po chwili w innym „lodowym” świecie. Nie przeszkadzałem jej. Oddawała się temu jakby była do tego stworzona, jak gdyby to było narzędzie kultu. Później wychodząc od niej, wspomniałem żartując (pamiętając by nie obrazić), że minęła się kompletnie z powołaniem. Do Anny tak naprawdę, nic nie czułem. Dawałem jej do zrozumienia, że chce się z nią spotykać niezobowiązująco. Zauważyłem jednak, choć krótko się znaliśmy, że ona zmierza w innym kierunku…partnerskim. Widziałem tu ogromne niebezpieczeństwo. Można powiedzieć, że zakochałem się w jej „lodziku”. Wyszło w tym temacie tak zabawnie, że w poprzednim związku trudno było mi się doprosić o taką chwilę przyjemności. Zawsze był problem. Dosłownie zawsze. Przypomniała mi się jednak przy tej całej sytuacji jedna z dewiz: uważaj czego sobie życzysz, bo możesz to otrzymać. No i po 10 miesiącach posuchy, miałem przed sobą tak mocny deszcz, że sam Noe musiałby raz jeszcze arkę zbudować. Jak za czasów studenckich, nie wiedziałem w tej przyjemności jak się nazywam. Pomimo tego, że Anna pojawiła się dla mnie w bardzo trudnym momencie po poprzednim związku, gdzie nadal daleko jestem myślami, szkoda było mi ją odciągać od tego zadania. Wziąłem ją jednak krótko…odwróciłem i powiedziałem: wczoraj było święto flagi, nabiłem Cię na maszt, dziś zrobię to samo ale od tyłu. Patrząc raz to w dół, gdzie twardy tłoczek wchodził i wychodził wraz elementami pochwy właścicielki, raz to w górę, widząc zespół blokowisk wraz z oknami, doprowadziłem 32-latkę do orgazmu, a następnie siebie…